Siemanko !
Od rana dziś znów jestem na nogach. Tak jak obiecałam dodaje dzisiaj post związany z wczorajszym wyjazdem do Wrocławia. Musiałam wstać o 5.40, bo mieliśmy pociąg na 7.02 , a z mojego domu jest 30-40 min drogi na PKP. Wstałam, ogarnęłam się , przyjechał Kamil i poszliśmy. We Wrocławiu byliśmy o 10.30. Trzy godziny drogi, Kamil miał co czytać, a ja trochę spałam.
Poszliśmy do informacji turystycznej, dostaliśmy mapę i kilka ulotek. Narysowała nam jaką drogą mamy iść.
Po drodze mijaliśmy dużo budynków (jak to w mieście) i ludzi wyrastających z ziemi. I tyle tramwai ! :P
Szliśmy sobie tak według mapy, kierując się w stronę rynku. Mijaliśmy m.in. Opere i różne inne rzeczy.
Nie mam pojęcia co to jest, ale bardzo kolorowe :D
Opera.
Jednym ze znaków Wrocławia są porozsadzane po całym mieście krasnale, widziałam je na każdym prawie kroku. Ogólnie przyszedł mi do głowy pomysł, że powinni zrobić taką plansze z każdym krasnalem i by się odhaczało którego widzieliśmy i wpisywało na jakiej ulicy. Takie poszukiwanie dla turystów.
Co najbardziej mnie szokowało ? Te pięknie pomalowane domy na różne kolory ! Byłam pod wielkim wrażeniem . Nie umiałam się napatrzeć na nie !
Trochę mnie.
Oczywiście sweet focia z ręki musi być, nie miał kto nam robić zdjęć. No ale nic zrobiliśmy je na jakimś placu z leżakami !!
Mijaliśmy dużo katedr, weszliśmy tylko do jednej by wybrać się pooglądać miasto z góry, niestety było w remoncie.
Poszliśmy także do Panoramy, to było moje zdziwienie, ale i również zachwyt.
Z Panoramy wróciliśmy na MOST ZAKOCHANYCH i tam powiesiliśmy NASZĄ KŁÓDKĘ !
Już nie ma odwrotu, miłość na zawsze <3
Chcieliśmy także iść na rejs, niestety nie zostało nam za dużo czasu.
Poszliśmy więc na rynek.
A później coś zjeść i na pociąg.
Wybraliśmy restauracje "Bernard" Polecam "Wielki schabowy" - najlepsze danie ! :D
I wracaliśmy na PKP. To była krótka, ale i fantastyczna wycieczka. Oczywiście za rok tam wracamy, bo nie zwiedziliśmy wszystkiego.
Do następnego!